Czy kiedyś skończyły Ci się pieniądze na wakacjach?
Był to prawie trzytygodniowy wyjazd na południe Hiszpanii, włączając w to Granadę i Alicante. Taki objazd trzech studentów, którzy niewiele potrzebują do szczęścia, ale chcą zobaczyć kawałek obcego kraju. Kolegom na ostatnie dni zabrakło pieniędzy, więc koniec końców zabrakło nam wszystkim. Uratowało nas to, że byłem wtedy młodym dziennikarzem finansowym, który testował różne produkty i miałem w portfelu kartę kredytową. Całkiem sprawnie wróciliśmy do domu, ale na ostatnie dni pobytu zostały nam tylko darmowe spacery.
Z tego płynie jakaś lekcja?
Zwykle wybierając się na wycieczkę, łapiemy tylko dokument, „jakieś” pieniądze i lecimy ku przygodzie. A powinniśmy spakować nie tylko plecak, ale również portfel. To jest coś, o czym z reguły nie myślimy, a powinniśmy zadbać o to, żeby wszystkie pieniądze nie były w jednym miejscu, żeby mieć dodatkową kartę. To są takie małe rzeczy. I to jest ta część czysto finansowa. Natomiast jest coś jeszcze.
Planuj mądrze
Tak?
Komunikacja. Rozmawianie o pieniądzach. Kiedyś, gdy byliśmy większą grupą w Stambule, okazało się, że mamy zupełnie inne priorytety i przez pół wycieczki kilka osób płynęło na drugą stronę Stambułu, a kilka osób zwiedzało zupełnie inne zakamarki miasta. W takiej sytuacji wspólne zwiedzanie i wspólny budżet nie wchodzą w grę. To się okazało dopiero w trakcie podróży, bo wcześniej tego nie ustaliliśmy. A powinniśmy zrobić to wcześniej.
Za rzadko rozmawiamy o pieniądzach?
Jedną z misji mojego bloga jest to, żeby mówić o pieniądzach otwarcie. Bo jeżeli są tematem tabu, to później wychodzą z tego nieprzyjemne sytuacje. Szczególnie gdy jedziemy z przyjaciółmi, gdzie są ogromne różnice w zarobkach. Pytanie, jak bardzo empatycznie do tego podchodzimy. Czy widzimy, że druga osoba nie ma pieniędzy w tym momencie, żeby wejść do bardzo drogiej restauracji, a my naciskamy, że tu są najlepsze owoce morza w tej części świata?
Na co jeszcze zwrócić uwagę?
Zdarza się, że wyjeżdżamy bez bądź ze źle dobranym ubezpieczeniem, np. jeśli z moim prawem jazdy wynajmę motocykl w Bangkoku i ulegnę wypadkowi, z punktu widzenia ubezpieczyciela może okazać się, że korzystałem z pojazdu nielegalnie. Wiem, że to psuje całą zabawę, że spontanicznie pojeździmy sobie quadami po Saharze albo motocyklami po dżungli, ale jeśli tego nie sprawdzimy i coś się stanie, to koszty zdarzenia mogą przewyższyć koszt całej podróży.
Dobierz ubezpieczenie do planowanych aktywności
Jednak nie zaplanujemy sobie wszystkiego.
Niektóre koszty są całkowicie nieprzewidywalne. Przypominam sobie historię mojej koleżanki, która podróżowała po Kambodży i tam napotkała dodatkowe przejście graniczne, obsługiwane przez panów uzbrojonych po zęby. Oni po prostu rozstawiali sobie takie przenośne przejście i inkasowali po kilka dolarów. Widząc ich wielkie kałasznikowy, nikt nie miał odwagi się z nimi kłócić, sugerując, że jest to coś nielegalnego.
Niespodziewane sytuacje podczas wakacji? Przeczytaj o tym, jak zarządzać swoimi emocjami i jakie techniki warto praktykować w czasie podróży.
A jak oszczędzać, żeby nasze marzenia o podróży stały się realnymi celami?
Często mamy w głowie wyobrażenie o podróży i wyobrażone ceny. Dopóki nie sprawdzimy, ile to faktycznie kosztuje, może wydawać się trudne do realizacji. Znam osoby, które od lat marzą o podróży, a potem widzę, jak wymieniają samochód, kupują nową konsolę, i myślę, że może nie tak bardzo chcą wyjechać, albo mają inne priorytety. Pierwszym krokiem jest podliczenie swoich marzeń.
Brzmi pięknie, ale jak to zrobić?
Wystarczy mi weekend, aby zobaczyć wieżę Eiffla nocą, chcę spędzić tydzień w Paryżu, a może chcę tam dłużej pomieszkać? Koszt wycieczki może być dużo niższy, niż nam się wydawało, albo porównywalny z tym, co mamy tutaj. Mój kolega ostatnio wrócił z dwumiesięcznego pobytu w Portugalii. Okazało się, że koszty życia na Maderze były nieco tańsze niż w Warszawie. A doświadczył innego życia, innej pogody, innego świata.
Sprawdź, ile kosztują Twoje marzenia
Jak przygotować się do takiego wyjazdu?
Najpierw podliczamy marzenie, a potem metoda małych kroków. Jeśli wycieczka kosztuje 12 000 zł, to jest ogromna kwota — ale dzielę ją na mniejsze części, na miesiące, tygodnie, a nawet dni. To nie jest wyższa matematyka, to efekt psychologiczny. W oszczędzaniu mogą pomóc aplikacje, automatyzując ten proces, przekazując procent lub stałą kwotę z każdej transakcji na konto oszczędnościowe. Dzięki temu, kupując za 100 zł, faktycznie wydajemy 105 zł, ale ta „piątka” zasila nasze oszczędności. Warto też pamiętać o starej zasadzie „płać najpierw sobie” i tuż po wypłacie część środków przelać na konto oszczędnościowe.
Planowanie takiego wyjazdu na dłużej, np. na wspomniane dwa miesiące, różni się od planowania urlopu?
Musimy jasno określić nasz pomysł na życie i dopiero potem dostosować do niego plany. Gdy jesteśmy gdzieś tylko na chwilę, inaczej wydajemy pieniądze: chcemy zbierać pamiątki, próbować lokalnych przysmaków, co wiąże się z większymi wydatkami. Trzeba zacząć od pytania: Czy kupiłbym to normalnie? Czy potrzebuję iść do kolejnej restauracji, czy może lepiej kupić coś w sklepie i ugotować obiad na dwa dni? Możemy też podzielić czas na wyjeździe na „workation”, podczas którego staramy się żyć jak w domu, i na czas turystyczny, np. w weekendy. To pozwala ułożyć budżet tak, by zapewnić sobie podstawowe potrzeby w tygodniu, nie wydając na zbędne rozrywki.
Jak zadbać o równowagę i dobrostan w finansach? Czasami trudno podjąć decyzję, co najlepiej zrobić z zaoszczędzonymi pieniędzmi.
To jest bardzo trudne. Każdy z nas jest trochę inny, każdy z nas ma inny poziom tolerancji ryzyka i nie każdy ma dużą poduszkę finansową. Ja myślę, że rok bez podróży to rok stracony. Jeśli finansowo nie jestem w najlepszej pozycji, będzie to po prostu tańsza podróż. Jest tyle miejsc na świecie, które chciałbym zobaczyć, że jestem w stanie dopasować coś do tego, ile mam pieniędzy — nie odwrotnie. Czasami fiksujemy się na jakiejś myśli np., że musimy zwiedzić Singapur, bo jest fascynujący. Oszczędzam więc kolejny rok i kolejny…
Z mojego punktu widzenia lepiej jest przesunąć ten Singapur — chcę go zobaczyć w tym życiu, czy koniecznie w tym kwartale? Podejdźmy do tematu odpowiedzialnie, żebyśmy po powrocie nie musieli się martwić, za co zapłacimy ratę hipoteki. Odkrywamy piękne miejsca, żeby się z tego cieszyć, a nie po to, aby nasze podróżowanie prowadziło do dodatkowych zmartwień finansowych. Szukajmy złotego środka: rozmawiając i szukając alternatywy.
Czym się kierujesz, szukając takich alternatyw?
Ostatnio sprawdziłem, że mój pierwszy wymarzony wypad do Nowego Jorku kosztował mniej więcej tyle samo, co leżenie w luksusowym hotelu na kilkudniowym wyjeździe wakacyjnym w ubiegłym roku. I nagle pojawia się pytanie w mojej głowie: Dlaczego to zrobiłem? Jak to się stało, że leżenie na luksusowym leżaku kosztowało tyle, co podróż do Stanów i chodzenie dziesiątki kilometrów dziennie przez cały Manhattan? Jeśli chcemy płacić za luksus, jasne, płaćmy, ale miejmy z tyłu głowy, że podróżowanie nie musi się skupiać na luksusie i odpoczynku. Może odpoczniemy później, jak wrócimy, a teraz pojedziemy zwiedzać?
Tomasz Jaroszek — bloger finansowy, autor podcastu „Nic za darmo” i kanału youtube Doradca.tv. Założyciel wydawnictwa giełdowego Milion Kroków, popularyzator edukacji finansowej, który od wielu lat tłumaczy prostym językiem trudne zagadnienia z finansów osobistych i inwestowania.