Jestem w środku Rezerwatu Biosfery Motyli Monarchicznych w Meksyku, miejsca wpisanego na Światową Listę Dziedzictwa Narodowego UNESCO. Na ponad 56 tys. hektarów lasów, na niepozornych zboczach porośniętych oyamelami, czyli jodłami meksykańskimi, założono kilkanaście sanktuariów. To świątynie motyla monarchicznego, gatunku uznanego dziś za zagrożony wyginięciem.
To wędrówka przez jakby zaczarowany las. Ten cud natury przyciąga turystów z całego świata. Jedni, oniemiali, wpatrują się w motyle z zafascynowaniem, drudzy nie są w stanie powstrzymać westchnień zachwytu. Wówczas Juan przykłada palce do ust, by dać znać, że byle szmer spłoszy owady.
– Każdy waży ledwie pół grama i jest niezwykle delikatny. I teraz niech sobie państwo wyobrażą, że pokonuje ponad cztery tysiące kilometrów w około 33 dni lotu, by znaleźć w meksykańskich lasach schronienie przed zimowymi temperaturami Kanady i Stanów Zjednoczonych – opowiada Juan, przewodnik w sanktuarium.
Witamy w Michoacan, stanie Meksyku kojarzonym z kartelami, wojną i uprawami awokado, gdzie czeka na nas cud natury, a zarazem opowieść o epickiej podróży przez pół świata.
Zaplanuj podróż do Meksyku na jesień!
Fenomen motylej migracji
Rodzą się gdzieś w krainie Wielkich Jezior na pograniczu Kanady i Stanów Zjednoczonych, a potem wędrują prawie aż do Meksyku: podczas tej niezwykłej podróży przybierają na wadze do 100 mg. A gdy w końcu, zazwyczaj w pierwszych dniach listopada, docierają do Meksyku, wówczas opadają z sił.
Przez kilka miesięcy motyle będą hibernować, obniżą tempo przemiany materii i oddychania, a tym samym przeżywają ten trudny okres, wykorzystując zapasy energii zgromadzone w ich ciałach w poprzednich miesiącach. W nocy i w pierwszych godzinach porannych motyle monarchy zwisają z gałęzi oyameli, czyli jodeł religijnych.
Dlatego na ich oglądanie najlepiej wybrać się z rana, tworzą wówczas duże skupiska na gałęziach drzew. A gdy promienie słoneczne zaczną ogrzewać las, motyle ruszą w poszukiwaniu jedzenia i wody: cała okolica wygląda wówczas jakby pokolorowana na pomarańczowo – od barwy ich skrzydeł, którymi uparcie wachlują powietrze.
Przez wiele lat miejsce hibernacji motyli było zagadką. Dopiero w 1975 roku Ken Brugger i jego żona Catalina Aguado znaleźli w Cerro Pelón w stanie Meksyk motyla oznaczonego przez naukowców z Kanady. Odkrycie nie byłoby możliwe, gdyby nie wieloletnia i tytaniczna praca jaką wykonał Fred Urquhart, kanadyjski zoolog, który już w 1940 roku rozpoczął prace badawcze.
Wraz z tysiącami wolontariuszy znakowali motyle z Kanady i Stanów Zjednoczonych, a potem dawali ogłoszenia w amerykańskich i meksykańskich gazetach, w których zachęcali ludzi, by sprawdzali znaczniki motyli. A dzięki Catalinie Aguado wiemy, że ich mozolna wędrówka odbywa się na dystansie 4 tys. km. W 1976 roku kobieta trafiła na okładkę National Geographic – zapozowała do zdjęcia oczywiście w otoczeniu motyli monarchicznych.
Dziś naukowcy wiedzą już o wiele więcej o tym niezwykłym gatunku. W ciągu roku w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych rodzą się od czterech do pięciu pokoleń motyli monarchicznych: każde żyje od 15 do 45 dni.
Ale jest jedno wyjątkowe pokolenie, które rodzi się we wrześniu i żyje aż dziewięć miesięcy. To ono rusza do Meksyku, następnie hibernuje w jodłowych lasach, by na wiosnę rozpocząć drogę powrotną. Po kilku miesiącach hibernacji przedstawiciele tego wyjątkowego pokolenia wylecą na północ: pierwsi umrą mężczyźni, potem kobiety, które zdążą jednak złożyć jaja i dać życie kolejnym generacjom. To z nich wyrosną kolejne pokolenia wędrujące w kierunku Wielkich Jezior, aż w końcu znów nastanie zima i kolejne „wybrane pokolenie” zazna cudu jednej z najdłuższych migracji na świecie i to śladami nigdy przecież niepoznanych pradziadków.
Motyle, które łączą świat żywych i umarłych
– Nasi przodkowie uważali, że motyle to dusze zmarłych osób, które wracają raz do roku, właśnie w okolicach Dnia Zmarłych, by spotkać się z bliskimi i sprawdzić, jak wygląda ich życie – opowiada zawzięcie przewodnik Juan, a niektórzy z turystów uśmiechają się między sobą. Okazuje się, że lokalne ludy rdzenne przez tysiące lat świętowały przybycie motyli. Ale wraz z nastaniem kolonizacji i katolicyzmu w Środkowej Ameryce ten niezwykły czas zyskał w Meksyku nowy charakter.
Dziś Święto Zmarłych jest obowiązkiem na turystycznym szlaku przez Meksyk. Dlatego warto wybrać się do Michoacan właśnie pod koniec października, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zobaczyć w sanktuariach niezwykły przylot motyli, gdy – jak często powtarzają miejscowi – niebo robi się od nich pomarańczowe, a przy okazji zaznać też innych atrakcji związanych już z wierzeniami katolickimi.
Święto Zmarłych w Meksyku
Na wyspie Janitzio, z okazji Dnia Zmarłych, miejscowi organizują wodną procesję na rybackich łodziach, często ze zdjęciami zmarłych, których zamierzają odwiedzić. Niebo rozświetlają wówczas świeczki, w powietrzu czuć zapach kwiatów cempaxóchitl (tradycyjnie służą do ozdabiania grobowców) i ulubionych potraw nieboszczyków.
W miasteczku San Andrés Mixquic momentem kulminacyjnym celebracji jest tzw. Alumbrada, kiedy cmentarz otaczający główny kościół świeci tysiącami świec i pachnie dymem z kadzideł. Coś niepowtarzalnego!
To zresztą wspaniały czas na podpatrzenie lokalnych tradycji związanych ze Świętem Zmarłych w mieście Meksyk. Na niemal każdym cmentarzu gromadzą się wówczas ludzie: biesiadują, często śpiewają lub modlą się wspólnie za swoich zmarłych krewnych, często nie brakuje też tequili. Turyści podróżują za płaczącą kobietą kanałami w tradycyjnych łodziach trajineras, upamiętniając śmierć, tak jak to robiły starożytne kultury przedhiszpańskie. To pokaz Płaczącej kobiety w Xochimilco, w którym aktorzy odtwarzają najsłynniejszą legendę meksykańskiej kultury „La llorona”. To ciekawe, unikalne wydarzenie, choć w ostatnich latach o wiele bardziej związane z masową turystyką.
Niemal w każdym tradycyjnym meksykańskim domu panuje też zwyczaj, by nie zamykać drzwi. Kto wie, czy nie wlecą wtedy dusze zmarłych. Albo właśnie motyle monarchiczne.
Motyle przegrywają z kryzysem klimatycznym
I choć motyle w sposób metaforyczny przynoszą duszę zmarłych, to jednak w realnym świecie zmagają się z wieloma zagrożeniami. Jak wynika danych World Wildlife Fund Mexico, który od 1993 roku monitoruje gatunek na terenie tego kraju, z roku na roku ich populacje się kurczą. Z tego też powodu zostały uznane za gatunek zagrożony wyginięciem.
Juan: – Ludzie mówią, że to wina kryzysu klimatycznego i ekstremów pogodowych: ogromnych ulew, przedłużających się suszy, które motyle napotykają na swojej drodze. Ale przecież za kryzysem stoi człowiek: betonuje miasta, buduje autostrady, wysusza mokradła, przez to owady nie mają bezpiecznego schronienia, ani też pokarmu.
Jedną z kluczowych przyczyn zmniejszającej się populacji motyli jest rozwój rolnictwa wielkopowierzchniowego. W Stanach Zjednoczonych łąki, czyli naturalne siedliska owadów przegrywają z ogromnymi plantacjami, m.in. kukurydzy i soi. W nowoczesnym rolnictwie trojeść mleczna (Asclepia curassavica), czyli podstawowy pokarm motyli zostaje wycięta lub potraktowana pestycydami. A kwiaty trojeści są nie tylko źródłem nektaru dla motyli, ale zapewniają im bezpieczeństwo. Toksyny w nich zawarte sprawiają, że motyle są niestrawne dla naturalnych wrogów, dzięki czemu mogą podróżować spokoju aż do Meksyku.
Z kolei w Meksyku dużym problemem jest też znikanie lasu. Nielegalni drwale, często na usługach karteli narkotykowych, które w drewnie upatrzyły sobie jeden z bardziej dochodowych i na wpół legalnych biznesów wycinają las w pień. Szacuje się, że rocznie niszczone jest pięćset hektarów lasu. Duży wpływ na wycinkę ma też popularność awokado. Ten owoc, zwany też w Polsce smaczliwką zwyczajną, stał się niezwykle popularnym produktem eksportowym Meksyku. Kolejne plantacje wyrastają jak grzyby po deszczu, a nowe tereny pod nie wciąż są poszukiwane – zwłaszcza w stanie Michoacan, które słynie z idealnego klimatu dla awokado.
Juan: – Dlatego tym bardziej ważna jest świadoma turystyka. Przyjeżdżając do Meksyku zwracajcie uwagę na te motyle. Dzięki waszym opłatom za bilety jesteśmy w stanie toczyć walkę o ich przyszłe pokolenia. Jeśli będziecie w Meksyku warto pomóc motylom. Trzy najlepsze sanktuaria dla turystów to El Rosario i Chincua Sierra w stanie Michoacan oraz pobliskie Ejido El Capulín Sanctuary już w stanie Meksyk. Udanych lotów!