Jeśli wyjść jeszcze nieco w górę, można zobaczyć słynną plażę Ipanema, w której kierunku spływają ze wzgórza jaskrawo pomalowane domy z cegły z dachami z blachy falistej, która odbija brazylijskie słońce. Z góry widać niebieskie zbiorniki na wodę, plątaninę kabli, gdzieniegdzie panele solarne. Oto kultowe Rio de Janeiro, sam środek faweli Vidigal.
To niewidzialna w folderach turystycznych Brazylia najbiedniejszych. W tym labiryncie kamiennych korytarzy, schodów, przesmyków narodziła się nowa tkanka społeczna. Jeszcze dekadę temu istniał tutaj jeden obskurny bar ze specjalnością zakładu w postaci baranich żołądków popijanych lokalnym piwem. Pod schodami gdakały kury upakowane w klatkach, a kartonowe reklamy wykrzykiwały hasła po portugalsku: „Najlepszy sex shop w okolicy” lub „Piwna happy hour”.
Dwóch Braci przyciąga turystów
I znów w górę. Szlak na Dois Irmãos, kultowe wzgórza „Dwóch Braci”, które można oglądać z plaży Ipanema stał się popularną atrakcją turystyczną. Przyciąga przybyszów, którzy przez trzy kwadranse wdrapują się na wzgórze, by napawać się panoramicznym widokiem na popularne plaże, ogromną postać Chrystusa Odkupiciela, który stara się otoczyć rękoma kolorowe Rio de Janeiro.
Fawela Vidigal została spacyfikowana przez specjalne oddziały policji w 2012 roku – zbliżał się wówczas piłkarski mundial, a potem Igrzyska Olimpijskie, władzom zależało na bezpieczeństwie dla gości z całego świata. Od tego czasu Vidigal intensywnie się zmienia i stała się jednym z gorętszych miejsc do turystyki poza szlakiem. To już nie tylko fawela, ale projekt społeczno-kulturalny. Łatwo stracić tutaj poczucie czasu i przestrzeni.
W drodze powrotnej ze szlaku na Dois Irmãos można odwiedzić Vidigal Capoeira, szkołę tej tanecznej sztuki walki, zjeść lunch w niedużej kolorowej restauracji Sabor Carioca, a talerze uginają się od obfitych porcji ryżu, mięsa i obowiązkowej czarnej fasoli. A potem czas na koktajl z niezapomnianym widokiem w Bar da Laja, knajpce uznanej w maju 2023 roku za obiekt Dziedzictwa Kulturalno-Turystycznego stanu Rio de Janeiro. Na after party warto wybrać się do Alto Vidigal, gdzie odbywają się popularne całonocne imprezy z reggae lub funkiem, na scenie często występują międzynarodowi DJ-e. Miłośnicy spokojnego czasu też znajdą coś dla siebie, nic tak nie smakuje jak zachód słońca ze wzgórza przy butelce rzemieślniczego piwa z lokalnego browaru Vidigal Beer.
– Brutalne obrazy faweli namalowane przez światowe media to przeszłość. Dziś Vidigal to zupełnie nowe miejsce. W trakcie wędrówki pokazujemy turystom różne formy artystycznego wyrazu na ścianach, domach, zakładach, alejkach i wszędzie tam, gdzie można je zobaczyć – opowiada Russo Morais, mieszkaniec Vidigal i przewodnik z Vidigal Trails. – Świadomie nie pokazuję turystom Vidigal jako egzotycznego miejsca. To przecież też Brazylia, choć z trudną przeszłością.
Kup bilety na atrakcje i zarezerwuj samochód zanim wyruszysz w podróż
Fawele chcą zerwać z łatkami
O brazylijskich fawelach słyszał cały świat, jawiły się jako niebezpieczne osiedla biedy, pełne gangów i walk o narkotykowy biznes. Pierwsze porządki na wzgórzach władze miasta zarządziły w 1907 roku. Pół wieku później o „osiedlach biedy” zrobiło się głośno, bo reżyser Marcel Camus spotkał gdzieś na ulicy Rio Berno Mello. Bezrobotny piłkarz pasował mu do roli tytułowego „Czarnego Orfeusza”. Film o miłości na Wzgórzach Babilonii dostał Oscara w 1959 roku.
Wtedy w Rio de Janeiro 335 tysięcy ludzi żyło w 147 fawelach. Dziś ponad półtora miliona mieszkańców gniecie się w prawie ośmiuset takich osiedlach, a te zdążyły się wymknąć definicjom. Słownik „Webstera” określa je jako „osady złożone z luźno stojących drewnianych lub tekturowych szałasów na obrzeżach brazylijskich miast”.
„Nie można postrzegać ich przez pryzmat ich nielegalności, braku kanalizacji i prądu, materiałów, z których zbudowano domy. Definiowanie ich jako dzielnic ubóstwa to nie błąd, a głupota. Nie wszyscy ludzie mieszkający w faweli są biedni, nie cała bieda jest w fawelach” – napisała Janice Perlman. Amerykańska antropolożka badała wzgórza Rio w 1968 roku. Wróciła po ponad czterdziestu latach i porównała wnioski: fawele zupełnie się zmieniły, stworzyła się zupełnie nowa tkanka.
Przez cały ten czas te najbardziej bezczelne osiedla wdrapywały się na atrakcyjne wzgórza w Rio de Janeiro w odległości dziesięciu minut piechotą od Copacabany i Ipanemy. Budowlańcy musieli zadowolić się budową domów na jedynej wolnej przestrzeni, jaka pozostała – na stromych zboczach. Dziś stanowią one niezwykle pożądane nieruchomości. Na szczęście dla mieszkańców prawo brazylijskie gwarantuje własność ziemi tym, którzy wcześniej skłotowali w osiedlach biedy.
Historia wymalowana na ścianach
Mimo wielkich zmian traumatyczna historia nie znika. Znaki burzliwych czasów wciąż są widoczne. Tuż za pomnikiem Jacksona w Santa Marta widać podziurawioną kulami ścianę. Zamalowano ją kolejnym muralem. Santa Marta była pierwszą fawelą, która została „spacyfikowana” w 2008 roku w ramach programu walki z kartelami. Tamten świat widać już tylko na ścianach każdej faweli: ważniejsze wydarzenia dla miejscowej społeczności szybciej niż później znajdą swoje miejsce na wolnych skrawkach betonu.
Sztuka graffiti kwitnie, opowiada historię, oddaje głos mieszkańcom. „Jest wyjątkowym posłańcem, przekraczającym granice i budującym mosty. Jeśli zostanie wdrożony w inteligentny sposób, może być potężną bronią katalizującą zmiany społeczne” – to główny cel Fundacji Malarstwa Favela, właśnie w Santa Marta.
W faweli Cantagalo (po portugalsku to „Piejący kogut” – o drugiej w nocy i piątej nad ranem – niesie się panie kogutów, które hodują miejscowi) Norma, pracownica lokalnego hostelu prowadzi szlakiem „Muzeum Faweli”. To otwarte muzeum, na które składają się właśnie malunki na ścianach. Graffiti opowiadają o pierwszych mieszkańcach, którzy walczyli o dostęp do wody pitnej, o kościele, w którym modlą się każdego dnia, o zamordowanych sąsiadach w ramach akcji pacyfikacji. Wszystko dziesięć minut piechotą od słynnej plaży Copacabana.
– A tutaj – Norma wskazuje na mały dziedziniec – miejsce zwane „autostradą”. To największy plac w okolicy. Na autostradę wychodzimy tańczyć. Fawela to coś więcej niż słychać w mediach. To nie gangi i narkotyki, ale coś więcej, życie w komunie, która potrafi cieszyć się życiem. To małe stolice samby i dobrej zabawy. To tutaj rodzi się karnawał, który potem świat ogląda na sambodromie w centrum Rio.
Podróżuj spokojnie z ubezpieczeniem podróżnym!
Pamiętaj o odpowiedzialnej turystyce!
Widok turystów nikogo już nie dziwi. Choć nie wszyscy w Cantagalo chcą, by przyjezdni zaglądali im do domów, a pieniądze zgarniali za to inni obcokrajowcy. Dlatego powstała sieć lokalnych przewodników pod znakiem etycznego podróżowania: bez łatek, egzotyzacji, pokazujących prawdziwe życie.
Wszystko dlatego, że co roku w Brazylii „turystyka biedy” przyciąga 50 tysięcy turystów. To znany mechanizm na całym świecie. Podobnie było w słynnym getcie Soweto w RPA, które każdego dnia odwiedza tysiąc przyjezdnych. Biura podróży oferują wycieczki do slumsów Dharavi śladami filmu „Slumdog”. Do Rocinhi w Rio wciąż przyciąga nominowany do Oscara film „Miasto Boga” z 2002 roku.
Tego typu rodzaj turystyki zyskuje na popularności na całym świecie, ponieważ coraz ciekawscy podróżnicy szukają coraz bardziej „egzotycznych” doznań. Wystarczy wspomnieć, że na całym świecie prawie miliard ludzi żyje w slumsach. Wycieczki po dzielnicach biedy budzą wiele kontrowersji: krytycy piszą o pornografii biedy, nie brakuje określeń typu „ludzkie safari”.
Mieszkańcy faweli w Rio de Janeiro przyznają, że wraz z turystami przyszły zmiany. Nie tylko pozytywne. Na szlaku do Dois Irmãos pojawiło się więcej śmieci, inwestorzy zaczęli wylesiać zielone tereny, tkanka miejska ucierpiała, bo niektórzy zaczęli wystawiać domki pod wynajem krótkoterminowy. Hotele zajmują malownicze wzgórza, przez co ceny nieruchomości i podstawowych artykułów spożywczych idą w górę.
Ale turystyka może też zmieniać postrzeganie nieznanych dotąd zaułków Rio. Zwolennicy tego typu wypraw przekonują, że dzięki temu turyści mogą usłyszeć głos odizolowanych społeczności i lepiej je zrozumieć.
Dlatego autorzy ulotki promującej etyczne wycieczki po fawelach radzą:
- „Jeśli zdecydujesz się wybrać na wycieczkę po faweli, upewnij się, że Twój przewodnik pochodzi ze społeczności, którą odwiedzasz i że będziesz robić coś więcej niż tylko gapić się na biedę”.
- „Dołącz do małych grup pieszych wycieczek, najlepiej z przewodnikiem, zamiast jeździć po dzielnicach — nie jesteś na safari”.
- „Dowiedz się, jak opłata za wycieczkę zostanie podzielona w społeczności. Staraj się odwiedzać i spędzać czas w lokalnych sklepach i restauracjach.”
- „Spróbuj zrozumieć wyzwania, przed którymi stali i stoją mieszkańcy dzielnicy”.
- „Jedna czwarta populacji Rio nadal mieszka w tych dzielnicach i najpewniej kelner, kierowca, czy sprzedawca, z którym się dziś spotkałeś mieszka w jednej z 800 miejskich faweli”.
- „Możesz rozważyć przekazanie ubrań, piłek i podręczników szkolnych na rzecz lokalnych organizacji pomocowych”.
Mamy najlepsze oferty lotów i noclegów w Rio de Janeiro
Ermiro, przewodnik po faweli Rocinha powiedział w jednym z wywiadów, parafrazując portugalską wersję popularnego powiedzenia: „Zanim osądzisz inną osobę, musisz przejść milę w jej butach”. Miłej wędrówki! Pamiętaj, że fawele są tak samo częścią Rio de Janeiro jak plaża Copacabana, czy słynna statua Chrystusa. I choć mają wątpliwą reputację, to jednak tworzą je ludzie. To oni tworzą tą niepowtarzalną atmosferę.